To niesamowite targowisko mieści się w bardzo bliskiej odległości stacji Liverpool Street. Chciałam opowiedzieć Wam o nim już dawno, ale jakoś nigdy w tygodniu nie znalazłam się tam przygotowana. Jeden krótki lunch z aparatem i mogę zaprosić na szybką wycieczkę po Old Spitalfields.
Bazar otwarty jest cały tydzień, ale przez większość dni poświęcony jest modzie. Tylko w czwartki między 9 a 17 stoiska zapełniają się licznymi antykami. Znajdziecie tam wówczas meble, sztukę i skarby dla kolekcjonerów.
Jak to bywa w wypadku centrum Londynu – ceny są wyższe niż na obrzeżach. Sprzedawcy zdają się doskonale orientować we wnętrzarskich trendach, więc za ciekawy okaz mebla, nawet zniszczonego, nie zapłacicie tu raczej kilku funtów.
Zainteresowani antykami i dekoracją wnętrz na pewno znajdziecie coś ciekawego. Na zdjęciu powyżej ciekawa szafka biblioteczna i metalowy kosz, które zwróciły moją uwagę. Jak zawsze znalazłam też kilka unikatowych buteleczek. Jest jednak cudowne miejsce w obrębie targowiska, które wszystkie podobne zdobycze bije swoimi zasobami na głowę…
Sklep Elemental to takie miejsce, do którego udałby się dekorator urządzający loft dla wymagającego klienta. Czy jest drogo? O tak! Przedmioty tam sprzedawane to nie jest z reguły coś, co łatwo znaleźć gdzie indziej w niższej cenie. Industrialne lampy, wspaniałe meble, najlepsze w mieście manekiny to tylko początek listy, która sklep stawia w jak najlepszym świetle. Sprzedawczyni nie pozwoliła mi niestety zrobić zdjęć wewnątrz sklepu. Nie mam jej jednak za złe, bo wydaje się bardzo profesjonalną i lubiącą swoją pracę dziewczyną. Zajrzyjcie na stronę sklepu (link), żeby obejrzeć namiastkę tego, czym ja się tak zachwycam.
Ja już sobie upatrzyłam kilka rzeczy z tych zdjęć, które bardzo chętnie bym kupiła. Dziękuję za kolejną wycieczkę po Londynie i proszę więcej
Pozdrawiam Agnieszka
PS
Czy u Was też tak gorąco?
Agnieszka musisz w takim razie koniecznie przespacerować się po londyńskich targowiskach! Pogoda trochę już bardziej dla tego miejsca typowa, bo pada… upały jednak były nie z tej ziemi;)
Mam cichą nadzieję że kiedyś będę miała okazję.
Pozdrawiam
Nie no jakościowo te targi macie dużo lepsze niż holenderskie. Na szczęście często ceny są śmieszne, można wygrzebać cuda za 2 euro. Ale i tak zazdroszczę!
Raj dla oczu !